„Po jeżu nie jeżdżę” – naklejki z takim hasłem zostały umieszczone na zderzakach wszystkich łódzkich autobusów (ponad 400 pojazdów) – poinformował Urząd Miasta Łodzi (UM). Kierowcy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego – Łódź (MPK) chcą w ten sposób zwrócić uwagę innych prowadzących, by podróżując po Łodzi, zwłaszcza w godzinach nocnych, czy o poranku, uważali na jeże przechodzące przez jezdnię. To właśnie z ich inicjatywy łódzki przewoźnik zdecydował się przyłączyć do akcji Fundacji Primum, która pomaga chorym jeżom m.in. poszkodowanym w wypadkach. Fundacja przekazała MPK ponad tysiąc naklejek, którymi oklejono łódzkie autobusy.
Naklejki „Po jeżu nie jeżdżę” na autobusach – inicjatywa kierowców
Jak zaznacza UM, kierowcy autobusów sami kilka razy w tygodniu zatrzymują autobusy przed jeżami przechodzącymi przez jezdnię. Jeśli są w stanie wyhamować przed jeżem pojazdem ważącym od kilkunastu do kilkudziesięciu ton (w zależności od liczby przewożonych pasażerów), to tym bardziej powinno się to udać kierowcom osobówek.
– Niestety, przeczą temu liczne martwe jeże na jezdni, które widzimy podczas swojej pracy. Z takim widokiem spotykamy się dwa, trzy razy w tygodniu. Chcemy zwrócić uwagę innych kierowców, skłonić ich do tego by w sytuacji, gdy na jezdnię wejdzie jeż, umożliwili mu bezpieczne przejście przez drogę. Wystarczy, że tak samo jak my, kierowcy autobusów, zatrzymają przed nim swój pojazd. Jeśli zatrzymują się przed cegłą leżącą na jezdni czy kamieniem, to dlaczego nie mogą tego zrobić przed jeżem – zwraca uwagę Mariusz Mamzerowski, kierowca z Zajezdni Limanowskiego, który jest pomysłodawcą umieszczenia naklejek na autobusach.
– Jeże omijam kilka razy w tygodniu, ostatnio kilka dni temu jeżdżąc na linii 81. Nie ma problemu żeby te zwierzaki ominąć czy je przepuścić, bo są widoczne na jezdni z daleka. W trakcie swojej pracy wielokrotnie widzimy, zwłaszcza kursując po obrzeżach Łodzi, jak kierowcy zatrzymują się przed większymi zwierzętami, przykładowo sarnami. Dlaczego nie przepuszczają małych zwierząt, jak jeże? Najwyraźniej głównie obawiają się szkód, jakie w aucie może spowodować zderzenie z większym zwierzęciem – zaznacza Żanetta Śmigielska, kierowca z Zajezdni Limanowskiego.
„Po jeżu nie jeżdżę” – jeże w czołówce zwierząt zabijanych przez pojazdy
Fundacja Primum podkreśla, że jeże plasują się w czołówce dzikich zwierząt ulegających wypadkom z udziałem pojazdów.
– Niektóre źródła podają, że pod kołami samochodów ginie nawet 40 tys. osobników rocznie. Do naszego ośrodka bardzo rzadko trafiają jeże poszkodowane w wypadkach komunikacyjnych, ponieważ te małe ssaki z reguły nie mają szans przeżycia kolizji z pojazdem – podkreśla Oktawian Szwed, prezes Fundacji Primum i założyciel Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Jeżurkowo (ORZ).
– Jeż nawet gdy biegnie szybko przez drogę, nigdy nie sprosta prędkości, z jaką przemieszcza się auto. Jeż zwinięty na drodze w kulkę jest absolutnie bezbronny i tylko od nas zależy czy zatrzymamy się i mu pomożemy czy pojedziemy dalej, narażając go na to, że kolejne samochody jadące za nami po prostu go zabiją – dodaje Monika Górska, wolontariuszka w ORZ Jeżurkowo.
„Po jeżu nie jeżdżę” – rozjechane ssaki to częsty widok na łódzkich ulicach
W Łodzi kolizji drogowych z udziałem dzikich zwierząt jest ok. 500 w ciągu roku. – Statystyki prowadzimy głównie dla dużych zwierząt, jak sarny czy dziki. Natomiast z udziałem małych zwierząt z reguły się ich nie prowadzi. Jednak jest ich bardzo dużo. Niemal codziennie widzimy rozjeżdżone jeże, nie tylko na dużych ulicach, ale też małych, osiedlowych, gdzie teoretycznie prędkości powinny być znacznie mniejsze. Natomiast często widać, że kierowcy kompletnie nie zwracają uwagi na te małe zwierzęta – mówi Kamil Polański z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Łodzi.
Fundacja Primum zaznacza, że śmierć jednego jeża często wiąże się z tym, że zginie kilka kolejnych.
– Ofiarami wypadków są nie tylko zwierzęta, które giną pod kołami aut. Gdy ginie jeżowa mama, zdarza się, że w gnieździe z głodu ginie całe jej potomstwo – podkreśla Oktawian Szwed. Naklejki „Po jeżu nie jeżdżę” mają zwrócić uwagę na ten problem i ocalić jeże od śmierci na drogach – zaznacza magistrat.
„Po jeżu nie jeżdżę” – akcja naklejkowa od 2019 r.
– Pomysł tej akcji wziął się z tego, co codziennie widzimy na drogach, czyli od ogromnej ilości rozjechanych jeży przez kierowców. Dla osób opiekujących się jeżami, które potem starają się wypuszczać je na wolność, to bardzo smutne. Akcja naklejkowa, jak ją nazywamy, trwa od 2019 r. i do tej pory do odbiorców trafiło kilka tysięcy naklejek – mówi Monika Górska, autorka projektu naklejek „Po jeżu nie jeżdżę”.
– Zamawiają je nie tylko osoby prywatne, ale również firmy. Teraz do akcji dołączyło MPK – Łódź, co dla nas jest radością, a dla jeży szansą na zmniejszenie zagrożenia na drogach. Łódzki przewoźnik jest pierwszym przedsiębiorstwem komunikacyjnym z wielkiego miasta, który zadeklarował udział w akcji, dzięki temu przekaz społeczny bardzo się wzmocni. Mamy nadzieję, że inne przedsiębiorstwa komunikacyjne pójdą śladem Łodzi – dodaje Oktawian Szwed.
„Po jeżu nie jeżdżę” – dlaczego warto dbać o jeże?
– Jeż jest bardzo pożyteczny. Oprócz tego, że zjada nadmiar owadów, które nie są pożyteczne w środowisku człowieka, to również zjada ślimaki i likwiduje gniazda gryzoni, jak myszy. Jeż pełni naprawdę bardzo dużą rolę w ekosystemie. Także każdy jeż jest na wagę złota – podkreśla Kamil Polański.
Na podstawie nadesłanej informacji
fot. UM Łodzi